Mandat za cb
: 04 lut 2013, 19:34
Powiem Wam dziś śmieszną sytuacje, wracałem z Kielc w stronę Zawiercia, tam oczywiście jak to często bywa kręci się nieoznakowana czarna Vectra SKL. No i widzę jadą z naprzeciwka mnie, a że nie jechałem szybko bo 95 w poza zabudowanym(tyle mi powiedzieli) to ich minałem i polecieli sobie w drugą strone. A za chwile patrze w lusterku z górki leci ta vectra z światłami wyłączonymi za mną. Wiec niewiele myśląc powoli zacząłem zwalniać bo zabudowany 1 km( jako ze z tyłu prawa tarcza ma rant i musze ją przetoczyć ) i w zabudowany wjechalem 50. A za mną za chwile pisk i hamuje ta vectra (pewnie mysleli ze jade szybciej i chcieli mnie dojsc) a tu zdziwienie że tak wolno. Wyprzedzili mnie na ciągłej i kazali za nimi jechać.
Pan Policjant poprosił o dokumenty i oznajmił mi że bedzie mandat za rozmawianie na cb bez zestawu głośnomówiącego i ze gwałtownie hamuje przed zabudowanym i że prawie we mnie wjechali. Oświadczył mi że mają to wszystko nagrane i czy przyjmuję mandat. Na tyle byłem trzeżwy na umyśle ze nie zaśmiałem mu sie w twarz tylko powiedziałęm mu, że nie ma zakazu rozmawiania przez cb, a że on nie potrafi zwolnić przed zabudowanym i oszacować jak szybko sie zbliża do innego pojazdu to nie moja sprawa. Generalnie końcem końców wywiązała sie lekka kłotnia, w której oświadczyłem Panu, że nie wylegitymował sie przede mną i poproszę o materiał inaczej sobie może pisać notatke do sądu. W tym momencie Pan zaczał mi tłumaczyć jak mam jeżdzić, że jakbym wjechał w zabudowany szybciej i ostro nie hamował(co było bzdura) to nikt by mnie nie zatrzymywał i na koniec oddał dokumenty.
Na to mu oświadczyłem zabudowany 50 to 50 i jesli on interpretuje inaczej przepisy to jego sprawa.
Wrzuciłem D i but w podłogę a oni zostali na poboczu.
Dawno takiego chamstwa na drodze nie doświadczyłem
Oczywiście materiału mi nie chcieli przedstawić....
Pan Policjant poprosił o dokumenty i oznajmił mi że bedzie mandat za rozmawianie na cb bez zestawu głośnomówiącego i ze gwałtownie hamuje przed zabudowanym i że prawie we mnie wjechali. Oświadczył mi że mają to wszystko nagrane i czy przyjmuję mandat. Na tyle byłem trzeżwy na umyśle ze nie zaśmiałem mu sie w twarz tylko powiedziałęm mu, że nie ma zakazu rozmawiania przez cb, a że on nie potrafi zwolnić przed zabudowanym i oszacować jak szybko sie zbliża do innego pojazdu to nie moja sprawa. Generalnie końcem końców wywiązała sie lekka kłotnia, w której oświadczyłem Panu, że nie wylegitymował sie przede mną i poproszę o materiał inaczej sobie może pisać notatke do sądu. W tym momencie Pan zaczał mi tłumaczyć jak mam jeżdzić, że jakbym wjechał w zabudowany szybciej i ostro nie hamował(co było bzdura) to nikt by mnie nie zatrzymywał i na koniec oddał dokumenty.
Na to mu oświadczyłem zabudowany 50 to 50 i jesli on interpretuje inaczej przepisy to jego sprawa.
Wrzuciłem D i but w podłogę a oni zostali na poboczu.
Dawno takiego chamstwa na drodze nie doświadczyłem
Oczywiście materiału mi nie chcieli przedstawić....