Dobra powróciłem Panowie, z kolejnymi wnioskami I PROBLEMAMI XD
Więc tak, faktycznie podładowałem ten akumulator, pod miernikiem wygląda, że jest okej - poza tym, autko zaczęło znowu kręcić jak powinno, chociaż poczekamy zobaczymy, było to dopiero w niedziele więc wiadomo jak jest.
Natomiast dzisiaj przejażdżka i napiszę Wam w dokładnej kolejności co się dzieje ->
1. Wyłącza się panel od klimy (no i klima)
2. Wyłącza się radio (muzyka przestaje grać)
3. Wyłącza się MMI (nie wsuwa się spowrotem, tylko robi się czarne)
4. W tym samym momencie co MMI robi się czarne również pomiędzy zegarami, zegary o dziwo pokazują prędkość i obroty
5. Czuć jak skrzynia cofa o jeden bieg
6. Wszystko wraca jak było -> skrzynia w PRNDS
Oczywiście gaszę, odpalam i jadę dalej...
ZAWSZE dzieje się to w tej kolejności, co ciekawe - nie zapala się w tym czasie już w ogóle ESP i ABS...
Po powrocie do domu jeszcze pomyślałem, że wejdę z ciekawości (boje się tam coś zmieniać) do zielonego menu - wiem, że działało, już kiedyś tam wlazłem ale od razu zostawiłem w spokoju. No i co? no i oczywiście zielone menu nagle nie działa.
Dodatkowo, żeby było bardziej zagadkowo, nie da się zrobić resetu MMI. Trzymam te trzy przyciski co trzeba, puszczam po kilku sekundach, żadnej reakcji. Tak więc ja już nie mam zielonego pojęcia.
Czy aku jest zakodowany po wymianie? - był. Zobacz czy kodowanie się nie rozjechało.
Piszesz, że ma 2 miesiące, dlaczego nie zakodowałeś Boscha? Nie ma opcji w sterowniku?
Tak, był po wymianie zakodowany, tzn. się wiecie, mechanik mi tak powiedział, nie mam możliwości sprawdzenia tego ponieważ no nie mam sprzętu. A czemu nie zakodował boscha to przynajmniej z tego co mówił, że w moim sterowniku nie było go, cokolwiek to znaczy
Tak więc Panowie nie ma nudy
[ Dodano: 2024-10-09, 17:40 ]
No to mały edit.
Pracowałem dzisiaj z domu więc od samego rana ładowałem akusa. Odłączyłem go od klem żeby mieć święty spokój w pracy i czekałem. W między czasie podjechałem innym autem do sklepu i kupiłem w końcu ten miernik, żeby coś więcej móc powiedzieć.
Po 10 godzinkach odpiąłem od prostownika akusa, zmierzyłem go sobie mierniczkiem i wskazał on 12.9V (bez podpiętych klem).
Podpiąłem klemy, wsiadłem do fury zobaczyć czy jeszcze żyje czy już coś upaliłem, na sczęście gra i buczy. Więc miernikiem na wyłączonym aucie i tak: 12,7V (wyłączone), odpaliłem fure i 13,6V (już moim zdaniem za mało?) po włączeniu świateł radia i klimy nadal 13,6V.
Drugie mierzenie około 30 minut później, na wyłączonym aucie 12,4V - po odpaleniu 13,2V!
Postanowiłem, że się przejadę, jakby miało znowu zdechnąć to się naciesze chociaż
W trakcie jazdy o dziwo nic się nie stało, wróciłem więc pod dom, bez gaszenia zmierzyłem, wyszło 13,7V. Po zgaszeniu 12,45V...
Czy tylko mi się wydaje, czy to padający alternator??
Z ciekawości zmierzyłem jeszcze w drugim aucie, opel insignia, na zgaszonym 12,85V po odpaleniu 14,6V - chyba dużo lepiej...