[A8 D2] Elektryczna roleta tylna
: 14 cze 2009, 00:26
Przedstawię po krótce, jak to u mnie zaraz po zakupie auta wyglądało.
Wieszała się elektryczna roleta. Niby prosta sprawa, ale jak się okazało nawet taki banał można do bólu skomplikować. Ale po kolei. Roleta chodziła, ale blokowało jedną stronę. Po wspomożeniu jej siłą mięśni przestała działać całkowicie. I tu zaczyna się historia właściwa. Żeby się dostać do tego ustrojstwa trzeba być albo bardzo wątłym, albo zdemontować półkę. Wybieram opcję pierwszą Po wyczepieniu osłony oczom ukazuje się super inteligentny i trwały mechanizm zrobiony z rurek alu. Niby ok, bo całe auto z alu tyle, że po pewnym czasie pracujące aluminium pęka. Tak też było w tym wypadku. Nadłamane ramię (w miejscu zanitowania do napędu z silnika i na końcu tej spłaszczonej części przechodzącej dalej w rurę) to nie problem. Roznitowałem całość, odciąłem uszkodzony fragment, zaprasowałem kawałek nowej, odpowiednio tuningowanej rurki alu i wsio. Ale to by było zbyt proste Oprócz tego silnik nie reagował na przycisk w desce. Przekaźnik cykał, a silnik stał. Nauczony doświadczeniem z wartburga i jego zawieszającymi się szczotkami rozrusznika klupnąłem w silniczek i ten w końcu zadziałał Niestety na krótko. Po podpięciu do aku wykazał chęć życia, ale jakby go coś blokowało. W tym momencie najlepiej byłoby wymontować silnik, ale jakiś sprytny Gunter czy inny Hans stwierdzili, żeby silnik przykręcić do mocowania od spodu, a samo mocowanie do spodu półki W związku z czym pozostała operacja na otwartym ser... tfu, zamontowanym silniku. Szybkie odkręcenie trzech torxów objawiło skalę problemu - przeskoczyła zębatka. Nie byłoby to nic strasznego, gdyby nie to, że jakiś IDIOTA postanowił zrobić tylko część zębatki, a resztę zostawić as-is. Pomijam już wykonanie fragmentu owej na wzór tej z tylnej wycieraczki skody favorit czyli z tworzywa, które po otrzymaniu momentu od mocnego silnika z rotorem zakończonym ślimakiem z żelaza, po napotkaniu najmniejszego oporu zaczyna iść przez zęby. Chwilę nad tym posiedziałem, aż w końcu rozkminiłem co wesoły projektant tego wesołego systemu wymodził.
Otóż zamiast rozwiązać to w klasyczny (przynajmniej dla średnio rozgarniętego majsterkowicza) sposób, czyli: przełącznik chwilowy dwu-położeniowy (jak w szybach) + prosta elektronika (żeby roleta wyjechała cała po naciśnięciu i natychmiastowym zwolnieniu przycisku) + dwie krańcówki lub ewentualnie silnik (z pełnym 'uzębieniem') z przeciążeniówką (żeby wiedział, kiedy stanąć - po napotkaniu oporu - też podobnie jak w szybach, chociaż nie wiem czy w tym aucie) to stwierdził, że takie plebejskie rozwiązanie nie przystoi tej klasie wozu i zrobił to następująco: przycisk pojedynczy, elektronika, która ma w sobie pamięć, że roleta jest na górze lub dole oraz czasówkę, która jest dobrana do niepełnego uzębienia koła silnika napędzającego wieloklin mechanizmu. W tym momencie jakakolwiek blokada na drodze rolety równa się przeskoczeniu zęba i unieruchomieniu rolety, bo przekaźnik ma priorytet czasu podawania napięcia na silnik (obliczonego, w jakim czasie, w sprzyjających warunkach silnik będzie w stanie rozsunąć i złożyć roletę), a nie położenia zasłonki Pozostaje tylko rozkręcenie silnika i ręczne ustawianie przekładni. Po prostu REWELACJA. Pominę już fakt zamocowania alu ramion do prowadnic rolety za pomocą zatrzasków na wcisk (gdzie każdy moment skrętny przy przyblokowaniu powoduje wystrzelenie zabezpieczenia). Przypuszczam, że przewiercenie kołków, na które nasadza się ramiona i zabezpieczenie ich zawleczkami było również nie mile widziane w dziale projektów w Ingolstadt.
Mam tylko nadzieję, że to jest wyjątek i że inne podzespoły nie są skonstruowane w podobny sposób, gdyż inaczej chyba się pochlastam przy jakiejś innej awarii
Wieszała się elektryczna roleta. Niby prosta sprawa, ale jak się okazało nawet taki banał można do bólu skomplikować. Ale po kolei. Roleta chodziła, ale blokowało jedną stronę. Po wspomożeniu jej siłą mięśni przestała działać całkowicie. I tu zaczyna się historia właściwa. Żeby się dostać do tego ustrojstwa trzeba być albo bardzo wątłym, albo zdemontować półkę. Wybieram opcję pierwszą Po wyczepieniu osłony oczom ukazuje się super inteligentny i trwały mechanizm zrobiony z rurek alu. Niby ok, bo całe auto z alu tyle, że po pewnym czasie pracujące aluminium pęka. Tak też było w tym wypadku. Nadłamane ramię (w miejscu zanitowania do napędu z silnika i na końcu tej spłaszczonej części przechodzącej dalej w rurę) to nie problem. Roznitowałem całość, odciąłem uszkodzony fragment, zaprasowałem kawałek nowej, odpowiednio tuningowanej rurki alu i wsio. Ale to by było zbyt proste Oprócz tego silnik nie reagował na przycisk w desce. Przekaźnik cykał, a silnik stał. Nauczony doświadczeniem z wartburga i jego zawieszającymi się szczotkami rozrusznika klupnąłem w silniczek i ten w końcu zadziałał Niestety na krótko. Po podpięciu do aku wykazał chęć życia, ale jakby go coś blokowało. W tym momencie najlepiej byłoby wymontować silnik, ale jakiś sprytny Gunter czy inny Hans stwierdzili, żeby silnik przykręcić do mocowania od spodu, a samo mocowanie do spodu półki W związku z czym pozostała operacja na otwartym ser... tfu, zamontowanym silniku. Szybkie odkręcenie trzech torxów objawiło skalę problemu - przeskoczyła zębatka. Nie byłoby to nic strasznego, gdyby nie to, że jakiś IDIOTA postanowił zrobić tylko część zębatki, a resztę zostawić as-is. Pomijam już wykonanie fragmentu owej na wzór tej z tylnej wycieraczki skody favorit czyli z tworzywa, które po otrzymaniu momentu od mocnego silnika z rotorem zakończonym ślimakiem z żelaza, po napotkaniu najmniejszego oporu zaczyna iść przez zęby. Chwilę nad tym posiedziałem, aż w końcu rozkminiłem co wesoły projektant tego wesołego systemu wymodził.
Otóż zamiast rozwiązać to w klasyczny (przynajmniej dla średnio rozgarniętego majsterkowicza) sposób, czyli: przełącznik chwilowy dwu-położeniowy (jak w szybach) + prosta elektronika (żeby roleta wyjechała cała po naciśnięciu i natychmiastowym zwolnieniu przycisku) + dwie krańcówki lub ewentualnie silnik (z pełnym 'uzębieniem') z przeciążeniówką (żeby wiedział, kiedy stanąć - po napotkaniu oporu - też podobnie jak w szybach, chociaż nie wiem czy w tym aucie) to stwierdził, że takie plebejskie rozwiązanie nie przystoi tej klasie wozu i zrobił to następująco: przycisk pojedynczy, elektronika, która ma w sobie pamięć, że roleta jest na górze lub dole oraz czasówkę, która jest dobrana do niepełnego uzębienia koła silnika napędzającego wieloklin mechanizmu. W tym momencie jakakolwiek blokada na drodze rolety równa się przeskoczeniu zęba i unieruchomieniu rolety, bo przekaźnik ma priorytet czasu podawania napięcia na silnik (obliczonego, w jakim czasie, w sprzyjających warunkach silnik będzie w stanie rozsunąć i złożyć roletę), a nie położenia zasłonki Pozostaje tylko rozkręcenie silnika i ręczne ustawianie przekładni. Po prostu REWELACJA. Pominę już fakt zamocowania alu ramion do prowadnic rolety za pomocą zatrzasków na wcisk (gdzie każdy moment skrętny przy przyblokowaniu powoduje wystrzelenie zabezpieczenia). Przypuszczam, że przewiercenie kołków, na które nasadza się ramiona i zabezpieczenie ich zawleczkami było również nie mile widziane w dziale projektów w Ingolstadt.
Mam tylko nadzieję, że to jest wyjątek i że inne podzespoły nie są skonstruowane w podobny sposób, gdyż inaczej chyba się pochlastam przy jakiejś innej awarii