Doszedłem do wniosku, że pora zmienić moje A4 na nowy samochód, w końcu zarabia się na tyle, że spoko; nie ma problemu. Zatem, padło na A8 D2, rocznik '99 4.2 PB/LPG - Polift.
Główne problemy (bo pomijam już stawanie na środku trasy i niechęć w odpaleniu), zaczęły się miesiąc temu.
Na dworze około -5*C, zajeżdżam sobie brum brum na stacje (do stacji mam około 500 metrów). Na silniku ok. 60*C, ok. Wszystkie miejsca zajęte, więc podjechałem napompować koła (zimowe alufelgi były tak obskurne, że musiałem je pompować co dwa dni). Zgasiłem silnik, napompowałem koła - wsiadam do samochodu, odpalam.. przejechałem ok. dwóch metrów do tyłu i czo? Silnik kaput. Okazało się, że wskaźnik paliwa szwankuje i benzyny - nie mam pół zbiornika, tylko 0. Dociągnąłem z miłymi Panami policjantami samochód do dystrybutora, zatankowałem go tylko za 6 dych, żeby sprawdzić czy działa - cóż niestety. Odpalił dopiero po 40 minutach, jak już miałem być holowany.
Na następny dzień po tym evencie, odstawiłem samochód do mechanika. Miał mi w nim wymienić klocki hamulcowe. Tak też zrobił. O 13:30 dostaję telefon, że samochód nie chce odpalić. Pomyślałem, dłuższą chwilkę i dzwonie do mojego Mirasa, który obsługuje tylko Polonezy i Gulfy, żeby zajrzał do pompy paliwowej. Cóż, trafiłem dobrze. Okazało się, że pompa paliwowa nie miała zasilania na +, a mój majster pociągnął zewnętrzny kabel pod akumulator i samochód hulał.
Kolejnym krokiem było odstawienie samochodu do mechanika elektryka; ten 'zrobił' robotę i ok. Samochód rzeczywiście chodził, z tym że.. do zeszłego piątku. Piątek, godzina 11:00, mam zbierać się na stację diagnostyczną (to już na side-note [okazało się że wyrwała się lewa tuleja - od strony kierowcy i końcówki drążków do wymiany]), a tu samochód znowu nie odpala. No i dzwonie do majstra elektryka i mówie, że panie drogi, nie poli. Krynci, krynci i wykryncić nie chce. A majster na to, ło panie, ino to pompa musiała siąść. Mówie chuj, nie ma opcji. Biorę kabel, podjebałem pompe paliwową tak jak mój poprzedni majster pod akumulator - i co? Działa.
Dobrze. Teraz finał opowieści.
Godzina 16:30 - trzeba się ruszyć do sklepu (z majstrem elektrykiem na poprawkę jestem ustawiony na jutro [poniedziałek]); podpinam kabel od pompy pod akumulator (pompa działa). Próbuję raz, drugi, trzeci.. 30 minut.. Krynci, krynci.. i nie chce wykryncić. Brak odzewu silnika. Przełączanie na gaz nic nie da, bo jest zaprogramowany, na możliwość odpalenia tylko przy rozgrzanym silniku.
Zatem, pytanie brzmi. Moi drodzy mili; czy ktoś jest w stanie rzucić jakimś magicznym hasłem "dziwny Panie mówiący dziwnym językiem, weź no podepnij kabel X pod slota Y i samochód odpali"? Jeśli nie, to jestem zdany sam na siebie i jutrzejszego majstra, ale w tej chwili zastawiam podjazd, więc chciałbym chociaż odpalić to A8, żeby nie taranować drogi innym użytkownikom domowym.
Pozdrawiam was bardzo ciepło. Dziękuję z góry za pomoc.
P.S.: Od razu odpowiadam, że jeszcze nie posiadam VAG'a.

P.S.2: Nie wiem czy to cokolwiek da jako informacja, ale gazu w ogóle nie używam. Jeżdżę tylko na benzynie. Samochód przejechał już ponad 300.000km i nie chciałbym, żeby spotkało go coś niemiłego.