Młody chłopak wziął sie do roboty i ku mojemu zdziwieniu zaczął umieszczać poduszkę pneumatyczną(na powietrze) pod autem dokładnie pod podłoga w celu uniesienia całego boku auta tak żeby przednie koło i tylne były w powietrzu:
Na pytanie czy nie uszkodzi podłogi, oznajmil że juz bardzo duzo audi tak zrobil i nic sie nie dzieje, więc jak to mowi specjalista to ja juz sie nie wtrącałem.
I co? okazało się że podłoga po stronie pasażera tył dokładnie tam gdzie nogi jest wgnieciona, na tyle że dywanik odstaje jak by cos spuchło pod nim. Moja wina taka że nie sprawdziłem tego od razu(zamieszanie przed wyjazdem do Chorwacji) tylko dopiero w drodze na wakacje żona zwróciła uwagę jak się przesiadła do tyłu do córki. Gdy mi tylko powiedziała co tu tak dywanik odstaje od razu wiedziałem że to będzie miało związke z wulkanizacją, położyłem sie pod auto i rzeczywiście podłoga wgnieciona.
Po powrocie z wakacji od razu udalem sie do wulkanizatora, oczywiście wrzaski krzyki, wkurwka mało brody nie poleciały , ale wulkanizator powiedzial że napisze mi oświadczeznie i da nr polisy ale dopiero za 8 dni jak wróci szef zakładu z urlop, czyli 6.8.2013r.
Powiedzmy że bedzie tak jak mowił pracownik (ojciec szefa), i wystawią mi oświadczenie. Czego moge sie spodziewać po wizycie ubezpieczyciela tego zakladu, brać wcześniej jakiegos rzeczoznawcę na wycenę szkód zeby porównac z tym co mi ubezpieczalnia wyceni.
I co jeśli szef zacznie się wymigiwać i nie będzie chcial dać nr polisy i pisac oświadczenia... Samosąd??

Jak duda mi sie wjechac na kanał to zrobie zdjęcia, bo takie zwykłe położenie sie koło auta nie wieele ukazuje.