A więc tak. Kupiłem używaną syrenę dokładnie taką samą jaką miałem wcześniej. Dodatkowo miałem uwaloną wtyczkę która wpina się do syrenki. Dorwałem identyczną wtyczkę z kawałkiem wiązki (jakieś 10 - 15 cm). Jednak zauważyłem że o ile wtuczka jest dokładnie taka sama to kable od nowej wtyczki są ciut cieńsze. Myślę ok zobaczymy. Uciąłem starą wtyczkę przedłużyłem na skrętkę tabelki, zaizolowałem koszulką termokurczliwą z klejem każdy z 3 kabli a całość zaizolowałem taśmą izolacyjną. Wpinam nową wtyczkę, testuje i piszczy aż miło

Jednak po 9 dniach zauważyłem że jak wracam z roboty nie mogę otworzyć auta z pilotem, muszę z kluczyka. Zauważyłem też i to przypadkiem że jakieś kilka minut po zamknięciu z pilota auta awaryjne zaczynają mrugać, tak jak by alarm został wzbudzony, jednak bez pikania syrenki. Niby jak testuje syrenę topnienie z dwa razy z kierunkami ale później mrugają same kierunki. Jak wypnę wtyczkę z syreny to jest wszystko ok po zamknięciu auta z pilota i nic nie mega po czasie.
Czyżbym miał pecha i trafił na żyjącą tylko kilka dni syrenę, czy może przekrój dosztukowanych kabli z wtyczką jest mniejszy i to może powodować takie anomalia?