Jak do tej pory znajdowałem wszystko na tym forum czego potrzebowałem bez konieczności pisania własnego tematu. Jednak przyszedł ten czas, iż popsułem coś od siebie i nie wiem co z tym zrobić.
Do rzeczy. W aucie miałem pokładowy telefon (cegłę nokia), nieużywany od już ho ho ho... któż to pamięta ilu lat. W zasadzie po tym telefonie została już tylko szpetna obudowa, więc postanowiłem ją wywalić. Odkręciłem śrubki na których się trzymała i odpiąłem kabelki. Wszystko do tej pory działało, jednak jeden z dwóch kabli (welożyłowy) zamontowany był do ogromnej kości, z którą nie było co zrobić, więc jedynym rozsądnym wyjściem było ją odciąć, kabelki zawinąć izolacją i schować. Operację odcinania przeprowadziłem oczywiście przy wyłączonym silniku, radiu, wyciągniętym kluczyku itd. Obawiałem się, że może wyskoczyć jakiś błąd w komputerze, więc zanim je owinąłem izolacją, włożyłem kluczyk, włączyłem zapłon i spojrzałem na wyświetlacz. Wszystko w porządku, więc odpaliłem auto. Wszystko ok, żadnych zmian. Włączyłem radio i... cisza. Głośniki mi umarły. Nie działają. Radio oczywiście się włącza, wyświetla nazwę stacji, tytuł piosenki która leci, jak przełączę stację to się przełącza itd. Z radiem wszystko gra. Jednak z głośników nie wydobywa się nawet szum. Tak, jakbym odciął im zasilanie. Wszystkim. Mianowicie, cóż takiego zrobiłem? Czy odcięcie tej kostki spowodowało uszkodzenie głośników? Dodam, że z tymi kabelkami nic od tej pory nie zrobiłem, nic nie dotykałem, zwarcia też nie było, jak ich dotknę to nie ma żadnego napięcia w nich przy włączonym aucie. Czy ktoś cokolwiek o tym słyszał, ktoś cokolwiek wie co takiego zmajstrowałem? Proszę o pomoc
Jakby komuś miało to pomóc to:
Nazwa modelu radia to: Delta (dolby system)
Audi A8 D2 rocznik 97, silnik 2.5 TDI 150KM
