Ale o czym tu mowa Panie i Panowie.
Auto ma być lekkie i trzeba oszczędzać na wszystkim. Po co mazać 200 mikronów, skoro są maszyny i lakiery co przy powłoce 40 będzie idealnie kryła.
Mniej lakieru, mniej kasy. Auto ma przetrwać okres gwarancyjny na powłokę lakierniczą a potem nie ch zgnije. Puścić w pokrzywi i iść kupić nowe.
Nie oszukujmy się ale nowe samochody to są problemy. Fajnie mieć auto za 500 tyś ale fajnie by było jak by wytrzymało 20 lat.
To jest wszystko przekalkulowane i obliczone przez mądre głowy. Odgórnie fabryczna granica jest taka i tyle powinno mieć. Jeśli ma więcej to albo pomiar źle wykonany albo całe auto odświeżane.
Kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Koncerny mają zarabiać, auta mają się sprzedawać.
Niedługo dojdzie do tego że będziemy płacić kary za to ze remontujemy swoje skrzynie czy silniki.
Tego nie wymieniać, to się nie zmienia, to jest nie wymienne, itd.
Długo by pisać na ten temat i nie jedno piwo przy tym wypić.
Wracając do tematu. Powłoka jeśli nie mieści się w normach konstrukcyjnych to znaczy że coś było robione.
Wiadomo ludzie wydają duże pieniądze. Oczekują jakości. Ale nie oszukujmy się. Jakosć a trwałość nie idzie w parze od paru lat wstecz.
Popatrzcie na MB, W123 i W124 to były gwoździe do trumny mercedesa. Praktycznie ostatni wbili sobie W140. Przemyśleli sprawę? Co teraz dzieje się z W220 ? Gdzie auta o epokę starsze są droższe.
Nie wiadomo jak będzie, jak się sprawy potoczą. Ale może dojść do tego że D2 za parę lat będzie lepiej stało cenowo niż D3. Już ceny dochodzą do dużych. Puki co jest jedno wielkie rozgraniczenie. D2 można kupić i za 6 tyśi za 25 tyś.
Tak więc podsumowując życzę nowym nabywcom nowych D4 udanych zakupów, bezawaryjnej jazdy i dbajcie o te autka, może kiedyś doczekam czasów i pozwolę sobie kupić takie 18-to letnie D4
