Post
autor: stan » 08 mar 2017, 10:01
Wygląd (stosunek wzrostu do wagi) zależy od budowy indywidualnej i tu nie ma czym się sugerować. Ja mam 182 cm dochodziłem do 105 kg i wyglądałem normalnie. Ale jestem tzw. mocnej budowy i "trochę" w młodości ćwiczyłem na siłowni, zostało mi jeszcze masy mięśniowej (chcieli mnie wysłać nawet na jakieś zawody kulturystyczne). Mój szwagier przy takim samym wzroście i wadze jest po prostu workiem.
Idealnego rozwiązania niestety nikt Ci nie poda. Ktoś już powiedział, każdy organizm jest inny i inaczej reaguje, musisz eksperymentować. Pierwsza podstawowa rzecz, to Ty musisz zmienić się mentalnie, bez tego nic nie wskórasz. Wcześniej chciałem zrzucić trochę kg (rano jazda na rowerze, trochę biegu i pływalnia, wieczorem pływalnia). Po pewnym czasie żona pyta co się ze mną dzieje. Ćwiczę a efektów nie widać, a jest wręcz odwrotnie. A ja sobie podjadałem (i to niemało) kiedy nikt nie widział, np. szedłem na zakupy i kupowałem sobie dodatkowe przyjemności, które zjadałem zanim wrócę. Ty masz nieregularny tryb życia i niestety będzie trudno. Podstawa to regularne posiłki i ich liczba, czyli jeść częściej a mniej. Wypróbowałem sposób: śniadanie, II śniadanie, obiad (ok. 16) b. obfity, taki na zapchanie i bez kolacji (miało być zdrowo rezygnacje z kolacji) - nie zadziałało. Dobrze czuję się z systemem odpowiedniego łączenia produktów (szczególnie ważne jest wyłączanie w jednym posiłku tłuszczu i cukru). Jeśli jem mięso, ładuje dużo zieleniny, jakiejkolwiek i nic więcej. Żadnego ryżu, makaronu, ewentualnie kaszę gryczaną czasami. Ziemniaków nie bój się, są zdrowe i zawierają dużo dobrych składników ale nie z kotletem, sosem, zasmażką i skwarkami. To pociąga za sobą oczywiście brak jakiegokolwiek deseru po posiłkach (nawet owoców). Jakiekolwiek owoce czy inny cukier do 15. Nie jest dla mnie problemem zjedzenie 1 kg jabłek dziennie ale nie po południu i wieczorem. Teraz jem często 5, 6 razy dziennie ale do 18, później ewentualnie woda. Ostatni posiłek białkowy. Nie wiem ile masz lat ale przemiana materii ma tu kolosalne znaczenie, im później (starszy organizm) tym gorzej. Aktywność fizyczna jak najbardziej wskazana w każdej formie. Jeśli nie masz czasu na ćwiczenia idź zamiast jechać, stój zamiast siedzieć, idziesz na piętro wybieraj schody zamiast windy, masz wolną minutę zrób przysiady, pompki, cokolwiek. Naprawdę nie muszą to być ćwiczenia z przyrządami i w sali gimnastycznej. Uważaj z bieganiem (szczególnie przy Twojej wadze), możesz narobić sobie kłopotów. Chyba, że masz kogoś kto Ciebie tego nauczy. Mam dwóch znajomych startujących w maratonach, trochę się nasłuchałem, wybieram inne formy aktywności.
Po każdym posiłku aktywność fizyczna, choćby najmniejsza, wyjście na kilkunastominutowy spacer (szczególnie po kolacji), to naprawdę działa. Najgorzej jest po posiłku położyć się do barłogu przed tv z butelką piwa jeszcze.
Mój organizm dobrze reagował na głodówki. Raz w tygodniu żadnego posiłku stałego tylko picie, dużo soków ale tych prawdziwych, robionych samodzielnie z owoców i warzyw. Raz na kilka miesięcy głodówka 3 dniowa.
Nie stosuj żadnych wymyślnych diet i innej chemii na odchudzanie. Zmienisz nawyki żywieniowe, zejdziesz z wagi wolniej ale trwale. Powodzenia, łatwo nie będzie.