Stefan to oczywiście musi się do tego przygotować i skonsultować swoje stanowisko z prawnikiem ale ja odpowiem na bieżąco.dracus6662 pisze:Zatem ponawiam Nasze pytanie:'
Oczywiście tu moje stanowisko bo co sobie stefek wymyślił to nie mam pojęcia.
Nic się nie "stało".dracus6662 pisze:Co sie stało że Damian zostawił Stefana i wyjechał ... ???
W innej miejscowości w DE pojawiła się możliwość podjęcia pracy.
Temat wyglądał całkiem realnie więc pojechałem w czym dostałem pełne błogosławieństwo Majki (żona Stefana) bo jak mówiła: "Jak będzie normalna praca to jest to bardzo dużo na start bo przy budowie naszego domu to nawet języka się nie nauczysz."
Po pierwsze to nie wiem.dracus6662 pisze:Co zaszło pomiedzy Powodami tuż przed wyjazdem że zdecydowali sie nie utrzymywac ze soba dłuzej kontaktów ???
Wyjaśnijcie przyczynę ....
Po raz pierwszy wyjechałem 1-11-2015 i było wszystko OK.
Normalne pożegnanie, od Majki tradycyjne "Powodzenia".
Wziąłem ze sobą tylko trochę ubrań.
Tu otrzymałem również zapewnienie, że wszystkie moje rzeczy mogę u nich spokojnie zostawić, będą na mnie czekały tam gdzie są teraz i na pewno nie jest to dla nich żadnym kłopotem.
Uspokojony pojechałem.
Wróciłem 15-11-2015
Potrzebowałem więcej ubrań, dokumentów bo temat z pracą okazał się całkiem realny i musiałem dłubnąć 2 zestawy cięgien do kolektora ssącego bo koledzy zamówili wcześniej a ja wszystko wyprzedałem i części i narzędzia miałem u Stefana.
Tu był pierwszy zgrzyt ale nie miałem pojęcia, że wyjedzie to co wyszło....
bo o ile do Majki dodzwoniłem się bez problemu i wcześniej zapowiedziałem swój przyjazd o tyle do Stefana dodzwonić się nie mogłem.
Sytuacja patowa bo Maja poszła do pracy, ja kluczy do tego domu nie mam więc byłem uzależniony od Stefana... a kontaktu brak.
Przypadek chciał, że jadąc do nich pojechałem najpierw na jedną stację benzynową która znana jest z bandycko niskich cen paliw i jak się wieczorem dodzwoniłem ponownie do Majki to okazało się, że Stefan też będzie tam tankował w drodze powrotnej do domu.
Ponieważ kontaktu ze Stefanem nie miałem żadnego więc powiedziałem sobie, że poczekam na tej stacji i jednocześnie co jakiś czas próbowałem się do Stefana jednak dodzwonić.
Majce powiedziałem oczywiście, że tu jestem i żeby spróbowała dodzwonić się do Stefana.
Daniel może potwierdzić bo do niego dzwoniłem i informowałem o całej sytuacji.
Po jakimś czasie, nie wiem ile tam byłem, na stacji pojawił się Stefan.
Podszedłem do niego kiedy zaczął tankować i już widziałem, że jakiś ma niesmaczny wyraz twarzy.
Zapytałem wprost czy coś się stało bo patrzy na mnie jakby chciał zapytać: "A Ty tu czego?"
Odpowiedział zdawkowo, że "Jak zwykle doszukuję się czegoś czego nie ma" więc uznałem, że skoro "tego" nie ma to nie da się "o tym" porozmawiać.
Noi generalnie rozmowa nie kleiła się wcale a że Stefana tankowanie potrafi trwać długo więc wypytałem tylko czy bezpośrednio ze stacji jedzie do domu i po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej powiedziałem, że ja już sobie swoim tempem w tamtym kierunku pojadę bo on i tak będzie jechał szybciej a ja się ścigać nigdzie po drodze nie zamierzam.
Spotkaliśmy się pod domem, Stefan był o minutę wcześniej.
W domu chciałem pogadać ale Stefan krótko uciął, że nie teraz, nie dziś, poklikał w kompie i zawinął się do sypialni więc rozmowy nie było żadnej.
16-11-2015
Pamiętając mega foch Stefana nie wchodziłem mu w drogę.
Wieczorem zrobiłem dla kolegów cięgna.
Rozmów ze Stefanem nie prowadziłem żadnych.
Szkoda, że nie udało porozmawiać się również z Majką bo na taką rozmowę miałem nadzieję ale ze względu na specyfikę jej pracy jakoś się to nie udało.
17-11-2015
Ze względu na specyfikę pracy Majki spotkałem ją dopiero koło południa. Sygnalizowałem, że chcę pogadać ale oboje mieli jakieś sprawy do załatwienia więc okazji do rozmowy nie było.
Maja pytała tylko czy u nich zostaję czy jadę z powrotem - poinformowałem, że dzisiaj chcę jechać z powrotem bo jest okazja pogadać z szefem firmy i po swoje dokumenty dla niego właśnie wróciłem.
Upewniłem się też ponownie czy moje rzeczy mogą nadal tu zostać bo w tym momencie nie mam tam jeszcze żadnego mieszkania - uzyskałem potwierdzenie, że nic w tej materii się nie zmieniło dlatego też moje rzeczy w tak licznej postaci tam pozostały.
Z wyjazdem czekałem do samego wieczora - czekałem na Majkę i Stefana bo nie chciałem wyjeżdżać tak zupełnie bez pożegnania.
Wrócili jakoś po 19-tej, Stefan przysiadł do kompa i był bardzo zajęty a Maja szybko przygotowała się do pracy i zaraz już wychodziliśmy.
Coś koło 19:30 ruszyłem w drogę powrotną do miasteczka w którym obecnie mieszkam.
Jak nie trudno zauważyć podczas tych właściwie 2 dni zamieniłem ze Stefanem maksymalnie 10 słów.
Pytałem o co chodzi ale odpowiedzi nie uzyskałem i z taką niewiedzą z tego domu wyjechałem.
Narzędzia w liczbie dosyć dużej + inne wyposażenie warsztatowe + pozostałe ubrania + resztki dokumentów + inne rzeczy osobiste pozostawiłem bo nie widziałem zagrożenia dla ich istnienia i dostępności w późniejszym czasie.
Jak temat w nowym miejscu zaczął przybierać realnych kształtów (praca, mieszkanie) w dniu 28-11-2015 zadzwoniłem do Stefana aby zapytać co robią w weekend i poinformować, że tu gdzie jestem pozostanę pewnie już na dłużej i w związku z tym chcę przyjechać po wszystkie moje rzeczy które u nich zostawiłem.....
i w tym miejscu zaczyna się moja dziwna z tym człowiekiem historia bo trakcie krótkiej i treściwej rozmowy poinformował mnie wprost, że nie chcą mnie znać i żebym więcej tam nie dzwonił i że moje rzeczy zostały spakowane i wysłane do Polski.
Co się wydarzyło nie mam pojęcia i do dnia dzisiejszego nie otrzymałem konkretnego wyjaśnienia sytuacji o co oczywiście drogą mailową również prosiłem.
Resztę tematu masz w moim pierwszym poście.
Nie, nie byłem wtedy w PL, przebywałem w innym mieście w DE niecałe 200km od Stefana.dracus6662 pisze:Z tego co podsumowałem to Damian nagle wyjeżdza do Polski
Nie.dracus6662 pisze:Póżniej prosi Stefana o odesłanie rzeczy
Ja nie prosiłem o ich odesłanie.
Chciałem odebrać osobiście a Stefan wiedział, że jestem w Niemczech a nie w Polsce.
Skąd pomysł na wysyłkę bladego pojęcia nie mam ale wszystkiego razem było pewnie ponad 100kg więc aby to bezpiecznie i w całości wysłać to najlepiej byłoby to spakować na paletę euro więc w całą tą wysyłkę nie uwierzyłem.
Sądziłem raczej, że to jakiś chwilowy foch, że za jakiś czas Stefan ochłonie i da się z nim normalnie pogadać - niestety tak się nie stało a przyczyny wciąż nie znam.
Podobno.dracus6662 pisze:Stefan powiedzmy odsyła
Niestety do dnia dzisiejszego nie ma nic co potwierdzałoby by tą wersję wydarzeń chociaż o konkretne potwierdzenie nadania prosiłem kilkukrotnie.
Nie napierałem na Stefana, dałem mu szansę na wypadek gdyby ta paczka rzeczywiście istniała i rzeczywiście została wysłana.dracus6662 pisze:Damian czeka i nie dostaje paczki
Tu warto zauważyć, że w opisywanym okresie czasu aż do poranka 19-12-2015 wciąż byłem w Niemczech, niecałe 200km od Stefana.
Pomysł wysłania paczki jest jakiś kretyński - wystarczyło umówić się pod domem, wszystko mi to wystawić i powiedzieć żebym to sobie zabierał i więcej się nie pojawiał.
Typ posiada do mnie 3 numery telefonów (2 polskie i 1 niemiecki) + 2 adresy email + awaryjnie telefon do mojej żony więc problemów z przekazaniem informacji nie ma, wystarczy tylko chcieć.
Co ciekawsze paczka została wysłana dnia bliżej mi nieznanego ale gdybym ja nie zadzwonił to bym o tym nie wiedział - gdzie logika?
Idąc dalej z faktami - paczka rzekomo została wysłana do Polski na adres pod którym mieszka obecnie moja małżonka.
Paczka nigdy nie dotarła.
Ponieważ telefonicznie wcześniej zostałem przez Stefana dosłownie zlany a chciałem się dowiedzieć co dalej i dlaczego jest tak a nie inaczej więc stosuję pewien wybieg: proszę małżonkę aby zadzwoniła z komórki naszego dziecka na telefon Majki. Numeru mojego dziecka wtedy na pewno nie mieli więc liczyłem na to, że telefon zostanie normalnie odebrany a moja żona dowie się może czegoś od Majki... o co chodzi Stefanowi i o co chodzi z tą paczką.
Odbiera Majka ale po kilku słowach oddaje telefon Stefanowi a ten najpierw tłumaczy, że do mojej żony to oni nic nie mają i później tu pada magiczne stwierdzenie: "... ale po tym co nam tu Damian odwalił nie mamy już ochoty na żadne z nim kontakty"
Moja żona próbowała się dowiedzieć cóż ja takiego im zrobiłem ale Stefan w wyjątkowo typowy dla siebie sposób odpowiedział "Nie ma co opowiadać, Damian dobrze wie co zrobił więc on ci opowie."
W dalszej części rozmowy Stefan zapewnił, że wszystkie rzeczy zostały spakowane i wysłane do Polski.
Co zrobiłem?... bladego pojęcia nie mam i nigdy się tego nie dowiedziałem

Tak jak to opisywałem w pierwszym poście tego tematu.dracus6662 pisze:Damian dzwoni do Stefana
Stefan zabrania mu dzwonic
Damian prubóje sie kontaktować bez skutku
Wygląda na to, że się obraził - za co nie mam pojęcia chociaż próbowałem się dowiedzieć.dracus6662 pisze:Wyglada na to ze Stefan sie obraził Na Damiana..
i zaczyna sie watek na forum ....
Co zaszło tego feralnego dnia pomiedzy Panami ze doszło do takiego zacieklego sporu??
Niezależnie od tego czy się obraził czy nie pozostawiłem tam sporo moich rzeczy kórych mu ani nie dałem ani nie sprzedałem i które obiecywał oddać w stanie nienaruszonym.
Paczka żadna nie dotarła.
Nie otrzymałem żadnego potwierdzenia, że w ogóle coś takiego jak paczka istniało.
Do niedawna wciąż miałem nadzieję, że sprawa się wyjaśni, że człowiek ochłonie, poda jakąś datę i godzinę, przyjadę i zabiorę co moje.
Niestety moja cierpliwość się skończyła.
Co do założonego tematu - jak wiele osób tutaj wie należę do osób ważących swoje słowa i nie ferujących żadnych wyroków zbyt pochopnie.
Nazywanie kogoś oszustem czy złodziejem staram się przemyśleć aby być świadomy swoich słów więc sami powiedzcie... jak mam się odnieść do wszystkich wydarzeń???
Ponieważ nie ma niczego co mogłoby dowieść, że Stefan w dobrej wierze zapakował wszystko i odesłał do Polski tak jak twierdzi więc na tym etapie całą sprawę można już chyba nazwać przywłaszczeniem mienia znacznej wartości.
Co więcej....
nazywam człowieka oszustem i manipulantem ponieważ niedługo przed założeniem tego tematu, kiedy to o swoim problemie zacząłem mówić w szerszych kręgach, nagle od osób trzecich zacząłem się dowiadywać o sobie różnych dziwnych historii które to rozgłaszał właśnie Stefan....
jak właśnie o całej historii mojej przeprowadzki do Niemiec... mojej rzekomej ucieczki z Polski... mojego auta które ponoć jest po kilku poważnych dzwonach, podtopieniach i zawiera elementy przystanku autobusowego.... auta Stefana które podobno wiecznie psułem i to do tego stopnia, że Stefan na jego naprawę wydał w ASO kilka tysięcy € czyli kilkanaście tysięcy pln... i jeszcze kilka innych historii które mam spisane ale aż ciężko wszystko na raz przytoczyć.
I dziwicie się, że sprawa wypłynęła dopiero teraz?....
A po co niby 2 miesiące temu miałem ganiać na Polizei kiedy 2 miesiące temu nie miałem pojęcia że moja znajomość z tym osobnikiem zakończy się w taki właśnie sposób?
Przecież do świat bożego narodzenia to ja czekałem na paczkę.
Na cały okres świąteczno-noworoczny byłem w PL a ponowne kontakty ze Stefanem rozpocząłem dopiero po powrocie do DE.
Poziom wypowiedzi Stefana już znacie wystarczy poczytać poniżej czy powyżej.
Tu przykład typowego dla Stefana zakłamania:
Noi tak się niefortunnie dla Stefana składa, że "od czasu do czasu" widuję się z Danielem i myślę, że jest w stanie powiedzieć cokolwiek na mój temat i wiem, że będzie to kompletnie coś innego niż mówi Stefan.majkaistefan pisze:Nie wiem co laczy cie z tym czlowiekiem ale zanim uciekll obrabial cie rowno.Teraz jak wiem tez tego nioe zaprzestal.danishow pisze:Bo nie jest Tobą i chciał załatwić sprawę jak normalni ludzie. Stefan, naprawdę chcesz mieć Polizei w domu?
Poza tym nie wstyd Ci robić z siebie złodzieja (tak nazywa się ludzi, którzy przywłaszczają sobie czyjeś przedmioty) dla kilku używanych narzędzi?
Poza tym, znwóż te kłamliwe sformułowania...
ja nigdzie nie "uciekłem", pojechałem tam gdzie jest praca i tam gdzie mam możliwość normalnego samodzielnego startu w tym kraju.
Siedząc u Stefana nic konkretnego do swojego życia nie wnosiłem bo ani języka przy nim się nie nauczę (siedzi tu tyle lat a po niemiecku nie potrafi się płynnie się wysłowić) ani pracy żadnej nie będzie oprócz ślęczenia na rozbudowie jego domu gdzie oczywiście nie jest żadna praca ani legalna ani płatna ani nic coś konkretnego przynosząca.
Noi to typowe dla Stefana odwracanie kota ogonem....
podobno jak byłem w PL Daniel wielokrotnie "obrabiał mi tyłek", wyśmiewał mnie że wiecznie bzdury wypisuję na forum i kompletnie nie mam pojęcia o samochodach....
Stefan oczywiście, przekazywał mi to jako dobry przyjaciel...
a tymczasem, jak się okazało jest to wierutną bzdurą i patrząc na pomoc jaką od Daniela tutaj otrzymałem wiem dobrze, że kłamcą jest Stefan.
A ponieżej następne ciekawe zestawienie wypowiedzi Stefana po których można zauważyć jak usilnie manipuluje słowem i rzuca kłamliwe stwierdzenia aby osiągnąć zamierzony przez siebie skutek:
majkaistefan pisze:Czy nie widzisz ze dla tego typa to Forum to zyla zlota i chce wyczyscic sobie pole?
Hmmmm....majkaistefan pisze:Ten golodupiec nie ma i dlugo nie bedzie mial nic.
Jeżeli jestem gołodupiec i nie mam nic to jak to Forum może być dla mnie żyłą złota??

Albo z drugiej strony spróbujmy.....
Na forum jestem praktycznie od początku jego istnienia, od 2009 roku, więc jeżeli rzeczywiście to Forum to dla mnie żyła złota to jak mogę być gołodupcem??

Ale pójdźmy dalej bo może da się jakoś te oba twierdzenia pogodzić....
jeżeli oba twierdzenia mają być prawdziwe to gdzieś ta kasa musi być... no bo jak żyła złota to znaczy że hajsu z forum mam jak lodu....
i tak dokonałem szybkiego przeglądu swojego życia...
nie jestem hazardzistą w ogóle... nie palę papierosów i nie zażywam żadnych innych używek... żadnych narkotyków, dopalaczy czy czegokowiek o podobnym działaniu... alkohol czasem przyjmę ale właściwie wyłącznie w towarzystwie a i tak staram się nie przesadzać żeby mieć kontrolę nad swoimi czynami... nie szwendam się na żadne "panienki", preferuję inne przygody bardziej podnoszące adrenalinę... nie mam kochanki, mam żonę i dzieci i z nimi jestem wystarczająco szczęśliwy... nie mam żadnej wyszukanej kolekcji jak np. drogie zegarki etc....
hmmmm.... jeżeli to jeszcze zestawić z opowiadaną przez Stefana historią, że moje auto to kompletny szrot (czyli finansowo zaniedbany) a ja jestem gołodupiec no to ja już kompletnie tego nie rozumiem

Stefan, otworzyłeś mi wreszcie oczy.....
to ja się pytam gdzie jest ten cały mój hajs??? ktoś mi pewnie ciągle podbiera

Polecam czytać wnikliwie co ten typ pisze i rozpatrywać to szerzej, czasem wielowątkowo a zobaczycie jak bardzo kręci i kłamie... no jak nie skłamie to prawdy nie powie.... "typisch Stefan"

Edytowałem wielokrotnie bo pisałem to w nocy i teraz poprawiłem jakieś literówki i rażące błędy stylistyczne. Tekst a w szczególności fakty które podałem w całej rozciągłości tematu pozostały bez zmian.